Wypożyczalnia samochodów Kielce
0

FILHARMONIA ŚWIĘTOKRZYSKA zaprasza:

Piątek, 8 lutego 2013, godz. 19.00
Sala Koncertowa

OPERA W. A. MOZARTA

COSI FAN TUTTE KV 588

assia La scuola degli amanti

(Tak czynią wszystkie albo Szkoła kochanków)

(Koncert symfoniczny oznaczony symbolem B – specjalny)

OBSADA             JOANNA FRESZEL                 Fiordiligi
ELWIRA JANASIK                   Dorabella
KAROLINA CIWIS                  Despina
MARCIN KOTARBA                 Ferrando
TOMASZ KUMIĘGA                 Guglielmo
ANDRZEJ KLIMCZAK              Don Alfonso

Realizacja
Reżyseria           RYSZARD CIEŚLA
PRZEMYSŁAW KLONOWSKI
Scenografia        KAROLINA FANDREJEWSKA
Kostiumy             ZOFIA LUBIŃSKA
Choreografia       ALEKSANDRA DZIUROSZ

Współpraca realizatorska

Przygotowanie wokalno-muzyczne solistów        RYSZARD KARCZYKOWSKI
Przygotowanie recytatywów                                 DAGMARA DUDZIŃSKA
Multimedia                                                            PIOTR WELK
Adaptacja libretta                                       AGNIESZKA MUSZYŃSKA-ANDREJCZYK
Charakteryzacja                                                   KAMILA DUDEK
Klawesyn, korepetytor MONIKA KOLASIŃSKA

ORKIESTRA SYMFONICZNA FŚ
JACEK ROGALA dyrygent

SPEKTAKL OPATRZONY JEST POLSKIMI NAPISAMI

Cosi fan tutte to ostatnia z trzech napisanych wspólnie z Lorenzo da Pontem wielkich oper Wolfganga Amadeusa Mozarta. Genialny kompozytor stworzył dojrzałe,
przepełnione przenośnymi sensami dzieło dramatyczno-muzyczne z elementami opery buffa i opery seria. Głównymi bohaterami są dwie pary narzeczonych święcie przekonanych o łączących ich wielkim i niezmiennym uczuciu, oraz starzec i służąca, którzy poprzez misternie przygotowywaną intrygę wystawiają wierność kochanków na próbę. Don Alfonso podkpiwa sobie z zakochanych młodzieńców, twierdząc, że nie należy wierzyć w stałość uczuć niewieścich serc. Proponuje zakład przyjęty przez młodych oficerów, który ma wykazać, po czyjej stronie jest racja. Dalej akcja rozwija się wedle schematu: przebrani za przystojnych i bogatych obcokrajowców kochankowie usiłują czułymi zaklęciami miłosnymi spowodować, by dziewczyny uległy ich urokowi i przyjęły oświadczyny. Początkowo Fiordiligi i Dorabella trzymają się dzielnie, jednak po dłuższych zabiegach dają się przekonać i przyjmują zaloty młodych żołnierzy. Potem są łzy, kajanie się i dylemat zdruzgotanych kochanków, czy wybaczyć zdradę. Don Alfonso, który niejedno wie i niejedno przeżył, twierdzi, że młodzieńcy nie powinni się martwić, bowiem „wszystkie tak czynią”.
Szaleńcza to chęć
By szukać i odkrywać
Zło, którego poznanie
Podłymi nas czyni.
Ta fascynująca wypowiedź Don Alfonsa tuż przed wprowadzeniem w czyn tajemnego zakładu naprowadza widza na właściwy trop zgodny z poważnym przesłaniem dzieła dotyczącym przestrzegania granic i nie igrania z miłością.
W spektaklu w reżyserii Ryszarda Cieśli akcja przeniesiona jest do współczesności – dwaj młodzi żołnierze z perspektywą wyjazdu do Afganistanu kochają z wzajemnością piękne i bogate studentki. Ale tu dylemat ma sam reżyser…

Z Cosi… od początku było cosi cosi – czyli problemy. Może dziś, w czasach, gdy chyba wszystkie tabu zostały naruszone i przekroczone, trudno w to uwierzyć? Jednakowoż kiedyś  swój protest przeciwko tej operze wyrażali nawet ci, którzy (tak jak Wagner) w prywatnym życiu prowadzili się w sposób odległy od ideału. Nie było społecznego przyzwolenia, by tak jawnie zachęcać do rozwiązłości seksualnej, etykietując przy tym wszystkie kobiety jako zawsze gotowe do zdrady. Protesty przeciwko przesłaniu sztuki ubierano nierzadko w dziwaczne formy, np. odmawiając muzyce Mozarta walorów artystycznych! Tymczasem muzycznie, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, jest to jedno z największych arcydzieł Mozarta.
Konstatacja ta stawia wszakże reżysera spektaklu przed kolejnym problemem. Palącym staje się podstawowej pytanie, w jaki sposób opowiedzieć historię nieszczęsnego zakładu? Gdyby to był Rossini ze swoim lekkim stylem muzycznym, wprost zachęcającym do traktowania kanwy wybranego libretta  „z przymrużeniem oka”, komediowo, z założoną programowo satyryczną przesadą, to Cosi… stałaby się strawną krotochwilą. Wszelako muzyka Mozarta, co słyszymy od pierwszych taktów, jest nie tylko piękna, ale też cudownie prawdziwa. Opowiada o uczuciach, emocjach wprost, dotykając strun serca i pokazując namiętności, nad którymi trudno zapanować. Opowiada o prawdziwej „zabawie” uczuciami. Tymczasem życie uczy nas, że gdy zaczynamy się bawić uczuciami, to na końcu musimy się zderzyć z konsekwencjami tej zabawy. Aliści zarówno Da Ponte jak i Mozart pomijają ten problem. Na koniec opery serwują nam „gładką” scenkę o pogodzeniu i przebaczeniu, płytką i równie prawdziwą jak zapewnienia Kalafa  po śmierci Liu o potędze jego uczucia do Turandot.
Pozostawieni jesteśmy przez twórców samym sobie, z całą gamą cisnących się na usta pytań: czy mamy brać finał opery na serio, czy to jeszcze jedno oszustwo Don Alfonsa i Despiny, czy uczucia sprzed zakładu są ważniejsze, czy raczej te drugie? Nie sądzę, by nam w tej inscenizacji udało się na to odpowiedzieć.  Zależało nam na refleksji. Refleksji, którą bodaj najlepiej spuentował satyrycznie Sztaudynger fraszką: „Tam gdzie rządzą moje żądze, tam niestety ja nie rządzę”
Prezentując państwu kolejną odsłonę Cosi fan tutte pragnę niniejszym serdecznie podziękować wszystkim, (instytucjom i osobom), których wkład był warunkiem sine qua non pomyślnego rezultatu tego przedsięwzięcia.

Ryszard Cieśla – reżyser

Komentarze (0)

Trackback URL | Comments RSS Feed

Skomentuj




Jeśli chcesz by przy Twoim komentarzu pojawiło się zdjęcie, zarejestruj się w Gravatarze.

*
= 4 + 4